Archiwum 17 grudnia 2008


Requiem dla miłości
17 grudnia 2008, 01:03

Miłość jest wszędzie, na rogach ulic, w małych zadymionych knajpkach, pośród delikatnego czerwonego światła snującego się po sali po twarzach zbolałych kobiet i niekochanych mężczyzn, na straganach pełnych lekko nadgnitych owoców, na ustach ukrytych za ciepłymi szalami w zimowe wieczory, w światłach latarni osamotnionych szczekaniem psów. Miłość jest wszędzie, gdzie nie rzucić okiem, porzucona jak stary łach. Czasem z łatwością można pomylić ją z śliną łączącą usta na przystanku, w parku, na dachu świata. Wystarczy otworzyć okno, nastawić uszy w kierunku księżyca, skoncentrować się na wszystki tylko nie na sobie, a po chwili dojdzie nas cicha melodia. Z początku będzie przypominać szum potoku, albo odgłos nadjeżdżającego z daleka samochodu, po chwili będzie tak wyraźna, że nie sposób pomylić ją z niczym innym. Tak to ludzie śpiewają requiem dla miłości. W chwili kiedy zasypiają przestają marzyć, łudzić się, żyć iluzjami, zaczynają śpiewać. I kiedy budzą się rankiem mają siłę by wierzyć w miłość, endorfinalne szczęście spowodowane działalnością robaka w mózgu.